czwartek, 5 kwietnia 2012

Kultyści przechodzą do mainstreamu

Idę ci ja sobie ulicą i nagle widzę coś takiego:

Kultowe lodówki. Kultowe. Czyli dla członków jakiegoś kultu. Kultystów. Miło, że ludzie o nietypowych poglądach religijnych znaleźli swoje miejsce w globalnej wiosce. Ktoś chce na nich zarobić. Stali się targetem. Od tego już tylko jeden mały krok do powszechnej akceptacji.
Dodatkowo, taka lodówka to wspaniała rzecz. Dzięki temu nie trzeba będzie już trzymać rytualnych ingrediencji w zatęchłych, wilgotnych piwnicach. A w sytuacji, gdy ktoś trzyma np. krew dziewiczą w swojej zwykłej lodówce, zniknie ryzyko, że nieuważna żona lub kochanka, przez przypadek doda jej do sałatki.

Z ulotki reklamowej:

"Półki dostosowane do przechowywania ludzkich głów uciętych w czasie jakiegoś ważnego rytuału. Specjalne przegródki na wyrwane serca. Szuflady do przechowywania wnętrzności do wróżenia."

Chyba kupię sobie od razu dwie.


A jak już jesteśmy przy sprawach mrocznych i fascynujących, to przypomniała mi się zabawna anegdotka.

Chodziłem wtedy do podstawówki. Miałem kolegę. Takiego Pawełka. Razem z nim lubiliśmy robić głupie dowcipy – wypuszczać powietrze opon, smarować gołębie masłem, dosypywać soli do ciastek... Takie tam. Pewnego razu dzwoniliśmy do drzwi i uciekaliśmy, zanim właściciel nie otworzył. Zrobiliśmy taki numer w kilku domach, i dochodzimy do dwupiętrowego bliźniaka. Ja się chowam w krzakach, Pawełek dzwoni do drzwi. A drzwiami był Yog-Sothoth. Pieprzony Yog-Sothoth. Nigdy więcej nie widziałem Pawełka.

Wyobrażacie to sobie?! Pieprzony Yog-Sothoth!

H.P. Lovecraft Historical Society - "I saw mommy kisiing Yog-Sothoth"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz