Pisał Antoni Słonimski w 1927 roku.
Ja niczego nie sugeruję. Tak sobie wspominam jeno.
Pozostając w tem

Człowiek Bez Szyi był kiedyś zwykłym studentem filologii starocerkiewnosłowiańskiej, jednak w wyniku straszliwego wypadku w tajnej bazie wojskowej stracił szyję i zyskał niezwykłe moce. Wtedy to rozpoczął swoją karierę obrońcy Neckburg City i postrachu, posiadających szyję supezłoczyńców m. in.: Scarfface'a, Lady Grdyki, Barona Karkova.
Niepodobna napisać nic więcej, by nie zdradzić przedwcześnie któregoś z licznych (zwykle obracających się wokół szyi) dowcipów.
CBS to przede wszystkim absurdalne, ale i bardzo sympatyczne wyśmiewanie konwencji komiksów superbohaterskiej. Mamy tu nawiązania do Batmana (oczywiście), do Spider-mana (jeszcze bardziej oczywiście), groteskowo-patetyczną narrację, jeszcze bardziej patetyczne dialogi, nie wspominając już o heroiczności walk.
Ale to też ukłon w stronę od dawna martwych zeszytówek wydawnictwa Tm-Semic - oprócz komiksów, w środku każdego numeru można znaleźć listy od czytelników, strony klubowe, fikcyjne streszczenia odcinków i zapowiedzi równie fikcyjnej* oferty wydawniczej.
Scenariusze, napisane przez Rafała Kołsuta i Adama Czernatowicza, są całkiem zgrabne. Owszem, nie powalają głębią, czy złożonością intrygi, ale przecież nie o to chodzi. Akcja jest szybka, żarty niewymuszone, a świat unurzany po łokcie w grotesce. A ja lubię groteskę.
Równie miło wyglądają ilustracje. Przy serii pracowało kilku grafików: Jacek Kuziemski, Tomasz Kwiecień, Kajetan Wykurz. Wszyscy rysownicy operują w estetyce kartunowej, ale każdy z nich posługuje się własnym, odmiennym stylem.
Dodatkowe historie (też niezłe) stworzyli Jan Sławiński w duecie z Jakubem Grocholą i doświadczony w komiksie superbohaterskim, Biram Ba.
Każdy zeszyt zawiera też (niestety tą samą, ale za to świetną) historię narodzin bohatera, autorstwa Igora Wolskiego.
Bardzo superbohaterskie okładki wyprodukował Łukasz Rydzewski.
Jestem pewien, że CBS o wiele lepiej sprawdziłby się w kioskowej dystrybucji niż Konstrukt.
*I wielka szkoda, bo chętnie przeczytałbym komiksy o przygodach Teatromana i Amarantowej Lampki. "NIECH CI, CO ŚWIATEM PRAGNĄ TRZĄŚĆ LUB TYLKO KRADNĄ TRAMPKI, STRZEGĄ SIĘ ŚWIATŁA AMARANTOWEJ LAMPKI". Z drugiej strony, Machete też miał być jedynie trailerem.